Krótko i na temat: miniony tydzień to kilka realnych „call‑to‑action” (aukcje tuż‑tuż) i parę dobrych liczb do policzenia. Lecimy.
Tematy tygodnia (w skrócie)
Jankel Adler — niedziela pod znakiem Adlera: dwie pozycje w Christie’s, z czego „Kowboj” to mój faworyt; piękne nazwisko, ale będzie drogo, więc kalkulator w dłoń.
Władysław Strzemiński — rzadka, autoryzowana przez MS w Łodzi litografia (nr 32/150), spory format 84×66 cm; świetna ścienna inwestycja, ale policzcie ramę i logistykę.
Wlastimil Hofman — dwie prace w Kanadzie z wywołaniem 3000 i 5000 CAD; brak proweniencji i dziwne daty w tryptyku = czerwone lampki, ale cena kusi.
Piotr Uklański — fotografia (14/20) z 2000 r., 35,6×27,9 cm; cena już 1600 USD, estymacja do 3000 USD. Dla mnie dylemat: odbitka vs grafika „z ręki”.
Magdalena Abakanowicz — realny case na arbitraż: start 12 000 USD w Sotheby’s, przy krajowych realizacjach rzędu 160–190 tys. PLN (SDA). Da się policzyć sensowny zwrot.
Liczby tygodnia
- 12 000 USD — cena wywoławcza u Sotheby’s za pracę Abakanowicz; w 2024 w SDA podobna poszła za 160 000 PLN (a bywało ~190 000 PLN z BP).
- 33% — policzony ROI z przykładu Abakanowicz (Sotheby’s 25 400 USD*4,2 ≈ 106 680 PLN + koszty → sprzedaż w SDA 160 000 PLN).
- 84×66 cm — format litografii Strzemińskiego; edycja 150 egz., mój egz. to 32/150.
- 1 600 → 3 000 USD — bieżąca cena i górna estymacja fotografii Uklańskiego; format 35,6×27,9 cm.
- 40–60 tys. USD vs 200–250 tys. PLN — estymacje na Sasnala (Christie’s) kontra krajowe widełki w DESA.
Ciekawostki i konteksty
- „Efekt metki” domu aukcyjnego: przy Adlerze sama nazwa Christie’s winduje oczekiwania — emocje ≠ cena młotkowa, liczcie BP i kurs.
- Strzemiński „z pieczątką” (autoryzacja MS w Łodzi) to mocny plus przy odsprzedaży i ubezpieczeniu.
- Abakanowicz: fajny przykład różnic między rynkiem międzynarodowym a lokalnym — czasem kalkulator robi robotę większą niż zachwyt.
- Hofman z Kanady: podejrzanie niskie wywołania + brak proweniencji = najpierw due diligence, potem licytacja.
- Kisling dalej wysypuje się z katalogów — dobra pora na selekcję jakości zamiast gonienia nazwiska.

