PODSUMOWANIE TYGODNIA (29–05.10.2025)

Krótko i na temat: miniony tydzień to kilka realnych „call‑to‑action” (aukcje tuż‑tuż) i parę dobrych liczb do policzenia. Lecimy.

Tematy tygodnia (w skrócie)

Jankel Adler — niedziela pod znakiem Adlera: dwie pozycje w Christie’s, z czego „Kowboj” to mój faworyt; piękne nazwisko, ale będzie drogo, więc kalkulator w dłoń.

Władysław Strzemiński — rzadka, autoryzowana przez MS w Łodzi litografia (nr 32/150), spory format 84×66 cm; świetna ścienna inwestycja, ale policzcie ramę i logistykę.

Wlastimil Hofman — dwie prace w Kanadzie z wywołaniem 3000 i 5000 CAD; brak proweniencji i dziwne daty w tryptyku = czerwone lampki, ale cena kusi. 

Piotr Uklański — fotografia (14/20) z 2000 r., 35,6×27,9 cm; cena już 1600 USD, estymacja do 3000 USD. Dla mnie dylemat: odbitka vs grafika „z ręki”.

Magdalena Abakanowicz — realny case na arbitraż: start 12 000 USD w Sotheby’s, przy krajowych realizacjach rzędu 160–190 tys. PLN (SDA). Da się policzyć sensowny zwrot.

Liczby tygodnia

  • 12 000 USD — cena wywoławcza u Sotheby’s za pracę Abakanowicz; w 2024 w SDA podobna poszła za 160 000 PLN (a bywało ~190 000 PLN z BP).  
  • 33% — policzony ROI z przykładu Abakanowicz (Sotheby’s 25 400 USD*4,2 ≈ 106 680 PLN + koszty → sprzedaż w SDA 160 000 PLN).  
  • 84×66 cm — format litografii Strzemińskiego; edycja 150 egz., mój egz. to 32/150.  
  • 1 600 → 3 000 USD — bieżąca cena i górna estymacja fotografii Uklańskiego; format 35,6×27,9 cm.  
  • 40–60 tys. USD vs 200–250 tys. PLN — estymacje na Sasnala (Christie’s) kontra krajowe widełki w DESA.  

Ciekawostki i konteksty

  • „Efekt metki” domu aukcyjnego: przy Adlerze sama nazwa Christie’s winduje oczekiwania — emocje ≠ cena młotkowa, liczcie BP i kurs.  
  • Strzemiński „z pieczątką” (autoryzacja MS w Łodzi) to mocny plus przy odsprzedaży i ubezpieczeniu.  
  • Abakanowicz: fajny przykład różnic między rynkiem międzynarodowym a lokalnym — czasem kalkulator robi robotę większą niż zachwyt.  
  • Hofman z Kanady: podejrzanie niskie wywołania + brak proweniencji = najpierw due diligence, potem licytacja.  
  • Kisling dalej wysypuje się z katalogów — dobra pora na selekcję jakości zamiast gonienia nazwiska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top