Dom aukcyjny Millon jak zawsze nie zawodzi. Pod koniec stycznia odbędzie się kolejna aukcja z cyklu „Ecole de Paris #16 – Regards de Collectionneurs”. Czuję, że zasługę za zebranie takich rarytasów trzeba przypisać człowiekowi z polsko brzmiącym nazwiskiem – Maurice MIELNICZUK, który to jest ekspertem przy okazji tej aukcji. Myślałem, że ostatnie, 15 wydanie Ecole de Paris było bogate, ale to co tu się dzieje to jest szok.
Będę miał o czym pisać przez cały miesiąc. Będę starał się pisać o mało znanych polskich artystach – ceny są niższe i na blog wpadną nowe nazwiska.
Ale zaczynamy z grubej rury! Maria Melania Mutermilch z d. Klingsland – aka Mela Muter! Nie będę się rozpisywał, że ją lubię bo to chyba oczywiste. Dlaczego ją lubię skoro nie przepadam za portretami i lanszaftami? Nie jest to magia nazwiska – porostu miała niesamowity styl. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem jej obraz w SDA w Sopocie – nie widziałem nic poza nim. Żona się ze mnie śmiała, ze wybrałem landszaft i do tego brzydki. Po latach udało mi się ją przekonać i Mela jest w naszej wspólnej topce. Podobnie było z Fałatem, ale to opowieść na okazję obrazu Fałata.
Wracając do Melanii – w Millon jest aż PIĘĆ obrazów, każdy z nich jest dobry, ale według mnie dwa są rewelacyjne. Dwa OSTATNIE w galerii poniżej – goła baba z płaskim tyłkiem i styrana życiem mama. Wszystko te obrazy mają niepodważalne pochodzenie i pochodzą z kolekcji Państwa Fibaków, którzy w latach dziewięćdziesiątych sprzedali je do Szwajcarii.
Estymacje cenowe nie są wcale jakieś kosmiczne o wahają się od 15 do 60 tysięcy euro. Plus opłaty aukcyjne, które w Millon wynoszą aż 30% i opłata dla platformy Drouot 3% więc całe BP powiększa nam kwotę zakupu o 1/3. Nie wiem jak się skończą aukcje – estymacje nie są niskie, rynek teraz ma zadyszkę, ale … w Polsce jest drożej.
Sprawdzajcie bloga bo będzie dużo fajnych tematów. Jutro Rucki – czyli mój kolejny malarski CRUSH 😉
